Quantcast
Channel: Wywiady | Jasielski Portal Informacyjny - MiastoJasło.pl
Viewing all 1389 articles
Browse latest View live

Co w starostwie piszczy? Ile zarabiają urzędnicy w Starostwie Powiatowym w Jaśle?

$
0
0

DPP 0201Sieć Obywatelska Watchdog Polska z Warszawy (siecobywatelska.pl) w lipcu 2014 roku złożyła wniosek o udostępnienie informacji publicznej do Starostwa Powiatowego w Jaśle, w kwestii ukończonych kierunków studiów kierowników urzędu oraz kierowników poszczególnych komórek organizacyjnych starostwa.


Sieć Obywatelska Watchdog Polska z Warszawy jest organizacją działającą na rzecz szerokiego dostępu obywateli do informacji publicznej, jak również zwiększenia jawności i przejrzystości finansów publicznych.

Oprócz tego zapytano o wysokość wynagrodzeń brutto, wysokość dodatków specjalnych, funkcyjnych itd. kierownictwa urzędu i kierowników komórek organizacyjnych każdego szczebla w grudniu 2013 roku oraz w czerwcu 2014 roku. Nie pominięto we wniosku nagród brutto, jakie przyznawane s a kierownictwu urzędu i kierownikom komórek organizacyjnych. Pytano o lata 2010, 2011, 2012, 2013 oraz 2014.

DPP 0205


Oto informacje o jakie wnioskowała Sieć Obywatelska Watchdog Polska (można pobrać TUTAJ)

1


b


c


d


e


Podobne wnioski skierowane zostały do wszystkich Marszałków Województw oraz Wojewodów. W części spraw złożone zostały skargi do Wojewódzkich Sądów Administracyjnych, m. in. wyroki: WSA w Gdańsku z 30 lipca 2014 r., sygn. akt II SAB/Gd 64/14; WSA w Warszawie z 2 lipca 2014 r., sygn. akt II SAB/Wa 249/14; WSA w Opolu z 29 kwietnia 2014 r., sygn. akt II SAB/Op 17/14 – podaje informacjapubliczna.org.pl

Źródło:
Wynagrodzenia i wykształcenie urzędników Starostwa Jasielskiego

Wynagrodzenia, nagrody i wykształcenie urzędników Starostwa Powiatowego w Jaśle


Miasto udzieli pomocy finansowej Starostwu Powiatowemu

$
0
0

IMG 0718290 tysięcy złotych przekaże Miasto Starostwu Powiatowemu w Jaśle na realizację kilku inwestycji drogowych, które mają zostać zakończone do końca tego roku.


Miasto wesprze finansowo przebudowę drogi powiatowej ul. Mickiewicza na osiedlu Gamrat - 70 tys. zł, a 100 tys. zł dołoży na budowę chodnika wraz z odwodnieniem jezdni w ciągu drogi powiatowej ul. Mickiewicza na osiedlu Bryły. Pomoc dla Powiatu Jasielskiego na budowę chodnika w ciągu ulicy Granicznej w Jaśle wyniesie 70 tys. zł, a na przebudowę drogi powiatowej ul. Na Kotlinę (na odcinku w granicach miasta) samorząd miejski dołoży 50 tys. zł.

UMJ

Poręba: Samorządów może nie być stać na realizację projektów unijnych 2014-2020

$
0
0

10.09.2014.1Dziś w Rzeszowie odbyła się konferencja prasowa europosła PiS Tomasza Poręby oraz marszałka województwa podkarpackiego Władysława Ortyla. Politycy wskazywali na zagrożenie utraty środków europejskich przez samorządy w związku z nowymi restrykcyjnymi przepisami ustawy o finansach publicznych określającymi limit zadłużenia.


Chodzi o art.243 ustawy, zgodnie z którym limit zadłużenia będzie ustalany dla każdej jednostki terytorialnej indywidualnie, na podstawie danych z budżetów z 3 lat poprzedzających dany rok budżetowy.

W nowej perspektywie finansowej na wkład własny do europejskich projektów Polska potrzebuje 76 mld zł, z czego 60,6 mld zł będą musiały zapewnić jednostki samorządu terytorialnego. Zdaniem Tomasza Poręby wykonanie tego planu jest niemożliwe.

„Nowe przepisy ustawy o finansach publicznych wprowadzające m.in. indywidualny wskaźnik zadłużenia, stanowią dla wielu samorządów nieprzekraczalną barierę uniemożliwiającą zaciąganie nowych kredytów na wkład własny do projektów unijnych. Biorąc pod uwagę poziom zadłużenia samorządów wynikający ze spadku własnego potencjału ekonomicznego gmin oraz miast, udziału finansowego w projektach unijnych 2007-2013 oraz konieczności realizacji coraz to nowych zadań zleconych, zdecydowana większość jednostek samorządowych nie będzie spełniać rygorystycznych wymagań związanych z nowym wskaźnikiem zadłużenia” - tłumaczy europoseł Poręba.

„To poważne ograniczenie roli samorządów przez rząd. Rząd, który wcześniej te same samorządy obarczył poważnymi zadaniami” - mówi Władysław Ortyl. „Przypomnę, że to samorządy miały być największymi beneficjentami unijnych funduszy w okresie 2014-2020. Fundusze miały pomóc w rozwoju tych lokalnych środowisk, dać szansę na wyrównanie pewnych zaległości, na kształtowanie rozwoju lokalnego i regionalnego. Tymczasem środki będące w zasięgu ręki, nie zostaną wykorzystane” - dodaje marszałek województwa podkarpackiego.

Eurodeputowany Tomasz Poręba wskazuje ponadto, że poważnie zagrożone są środki europejskie, które miały zostać przeznaczone na podkarpackie inwestycje. „Wykazując zadłużenie na poziomie 3 mld zł, zdecydowana większość podkarpackich gmin i miast nie będzie w stanie zapewnić odpowiedniego współfinansowania projektów” - dodaje Tomasz Poręba.

Europoseł Tomasz Poręba i marszałek Władysław Ortyl w najbliższym czasie zwrócą się do polskiego rządu i podkarpackich parlamentarzystów o podjęcie działań zmierzających do zmiany tego fatalnego zapisu. „Z jednej strony rząd PO-PSL chwalił się pozyskaniem znacznych funduszy unijnych dla Polski a z drugiej doprowadził do przyjęcia przepisów de facto uniemożliwiających wykorzystanie tych środków” - komentuje europoseł Poręba.

Katarzyna OCHMAN-KAMIŃSKA

Powstał Komitet Wyborczy Samorządowe Jasło

$
0
0

Materiał Pracowy KWSJ Portale-1W wyniku rozmów trwających od połowy 2013 roku grupa radnych Rady Miejskiej Jasła szóstej kadencji w porozumieniu z działaczami społecznymi z terenu Jasła zawiązała wiosną br. Stowarzyszenie Samorządowe Jasło.


W statucie Stowarzyszenia czytamy, że głównym celem działalności jest stworzenie ram organizacyjnych dających możliwości obywatelom kandydowania i zgłaszania kandydatów do władz samorządowych oraz tych gremiów gdzie udział reprezentantów stowarzyszeń samorządowych jest możliwy. W dniu 28 sierpnia 2014 roku Komisarz Wyborczy w Krośnie zarejestrował Komitet Wyborczy Samorządowe Jasło (w skr. KWSJ), który zgodnie z treścią zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego może zgłaszać kandydatów na radnych na terenie całego województwa Podkarpackiego. Najprawdopodobniej jednak, samorządowcy skupią się na zgłaszaniu kandydatur do samorządu miasta Jasła oraz powiatu Jasielskiego.

W skład komitetu weszli m.in. urzędujący zastępca burmistrza Jasła, Leszek Znamirowski, radni Rady Miejskiej Jasła Roman Kościow, Adam Koszelnik oraz Jan Pierzchała oraz radne Alicja Myśliwiec oraz Maria Jagielska. Jak zgodnie podkreślają zależy im przede wszystkim na kontynuacji działań zapoczątkowanych w latach 2010 - 2014, czyli postępującemu oddłużaniu miasta, utrzymaniu sieci szkół na podobnym poziomie, zacieśnianiu współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami oraz wspierania rozwoju przedsiębiorczości oraz ożywienia turystycznego regionu.

W tym celu planują wzmocnić współpracę zarówno z samorządami ościennych gmin jak również z samorządem powiatu - tak aby Jasło stało się centrum rozwoju
i ożywienia ziemi jasielskiej. Jak sami mówią - stawiają na spokojną ewolucję wbrew głoszonej przez niektórych samorządowców potrzebie radykalnych i rewolucyjnych zmian. W swoich planach nie zapominają również o potrzebach lokalnych - chociażby modernizacji infrastruktury osiedlowej. Rozwiązania programowe dla mieszkańców są cały czas dyskutowane i dopracowywane - tak aby wybrać jak najlepszą drogę rozwoju z uwzględnieniem cennego głosu mieszkańców miasta. Podkreślają, że w swojej działalności nadal chcą kierować się zasadą "nic o nas - bez nas". Początkiem października 2014 roku Samorządowe Jasło zaprezentuje oficjalnie kandydatów którzy z list ugrupowania będą się ubiegać o mandaty samorządowe siódmej kadencji. Końcem września br. samorządowcy ruszą z prezentacją rozwiązań programowych, które ich zdaniem najpierw trzeba omówić z mieszkańcami - a dopiero później promować jako oficjalny program.

Paweł Myśliwiec, Pełnomocnik Wyborczy KW Samorządowe Jasło

I miejsce w Turnieju o Puchar V-ce Prezesa OZPN Krosno

$
0
0

4W niedzielę 7 września na Stadionie przy ulicy Sportowej w Jaśle, rozegrany został turniej piłki nożnej chłopców rocznika 2006 i młodszych, o Puchar V-ce Prezesa OZPN Krosno, organizatorem którego był UKS Szóstka Jasło.


W turnieju zagrały: Sandecja Nowy Sącz, DAF Rzeszów, Elita Brzesko, Igloopol Dębica, Aktiv PRO Rymanów, Beniaminek Krosno, Koniczynka Krosno, KAP Bardomed, oraz dwa zespoły Szóstki Jasło.
Boisko przy ul. Sportowej zostało podzielone na dwa mniejsze boiska, co pozwoliło rozgrywać mecze równolegle. W grupie A w meczu otwarcia drużyna UKS 6 Jasło I spotkała się z Sandecją Nowy Sącz. Od samego początku oba zespoły przeszły do ofensywy, walcząc o każdy metr boiska. Mecz bardzo wyrównany zakończył się wynikiem 5:3 dla drużyny Sandecji. Kolejne spotkanie grupowe to mecz z drużyną Elity Brzesko i wynik 4:2 dla Szóstki. Podbudowani zwycięstwem chłopcy kolejny mecz grają z mocną drużyną Beniaminka Krosno. Jednak dzięki „mądrej” grze i realizacji założeń taktycznych trenera wygrywamy 4:2. Ostatnia potyczka w grupie to mecz z Aktiv Pro Rymanów. Nasi chłopcy grą w tym spotkaniu udowodnili wszystkim, że przegrana w pierwszym meczu z Sandecją to tylko "wypadek przy pracy''. Umieszczają piłkę w bramce rywala aż 13 razy, nie tracąc żadnej. Trzeba jednak przyznać, że mimo tak wysokiej przegranej nasi przeciwnicy grali bardzo ambitnie.

1


Nasza druga drużyna UKS 6 Jasło II grająca w grupie B, rozegrała również bardzo dobre spotkania grupowe, mimo to turniej nie zaczął się dla nich szczęśliwie. Przegrana z Koniczynką Krosno 2:0, drużyną DAF-u Rzeszów 3:0 i z mocną drużyną Igloopolu Dębica również przegrywamy aż 8:0. We wszystkich tych meczach jednak nasi chłopcy pokazali ogromną wolę walki, co utwierdziło ich w przekonaniu, że bez względu na wyniki grają turniej u siebie i są ogromnym wsparciem dla całego rocznika 2006. W ostatnim meczu grupowym z drużyną KAP Bardomed z Krosna, nasza drużyna gra bardzo ofensywnie co w końcu przekłada się na  wygraną 6:0, za co otrzymuje gromkie brawa od kibiców.
Rozegrane mecze grupowe zadecydowały o dalszym układzie rozgrywek o końcowe lokaty w turnieju. Tak więc drużyna UKS 6 Jasło II zajmując czwarte miejsce w grupie wywalczyła sobie prawo gry o miejsce siódme, o które zagrała z drużyną Elity Brzesko. Niestety wynik 2:1 dla piłkarzy z Brzeska plasuje nasz zespół na ósmej pozycji w turnieju. Możemy jednak śmiało pogratulować chłopcom woli walki i serca które włożyli w grę. A uśmiechy na twarzach podczas rozdawania medali pokazały że są zadowoleni z rezultatu jaki osiągnęli.

2


W meczu półfinałowym UKS 6 Jasło I, gra z Igloopolem Dębica. Wygrywamy to spotkanie po raz trzeci dziś stosunkiem bramek 4:2. Drugi półfinał rozgrywany równolegle, wyłonił naszego finałowego przeciwnika, którym okazuje się po raz drugi w tym dniu drużyna z Sącza, która pokonała DAF Rzeszów. Tym razem jednak stawka jest o wiele wyższa niż w meczu grupowym. Nasi chłopcy dobrze pamiętają także mecz z drużyną Sandecji na turnieju w Brzesku 26 lipca, gdzie wygraliśmy wówczas 2:0. Dla Sądeczan stworzyła się okazja do rewanżu, dla nas możliwość powtórzenia sukcesu. Oczy wszystkich zgromadzonych na turnieju zawodników i gości zwrócone były na dwa najmocniejsze zespoły w  turnieju UKS 6 Jasło I i Sandecję Nowy Sącz. 

Tuż po gwizdku sędziego wszyscy wiedzieli, że stawka meczu jest bardzo wysoka, a zwycięzcą zostanie tylko jedna drużyna. Początek to ataki Sandecji. Jednak bardzo dobrze wyprowadzony kontratak zakończony piękna bramką Wiktora Fary, powoduje że wychodzimy na prowadzenie. Niestety tylko na chwilę, ponieważ rywale odpowiadają błyskawicznie bramką wyrównującą i ''mecz rozpoczyna się od nowa''. Mocna obrona obu zespołów, walka o każdy metr boiska, zapierające dech w piersiach interwencje bramkarzy, świetna gra skrzydłowych i pomocników oraz piękna bramka Dominika Bilskiego daje naszej drużynie drugą bramkę i zwycięstwo w turnieju. Mecze obu drużyn UKS 6 Jasło 2006 i nie tylko tego rocznika, są dowodem że zawodnicy naszego klubu są ambitni i dążą do ciągłego podnoszenia swoich umiejętności, oraz potrafią szybko otrząsnąć się z przegranej, co więcej, potrafią grać według zasad FAIR PLAY, co jest ogromną zaletą ich samych, oraz całej kadry trenerskiej.
Należy podkreślić, że rozgrywane podczas turnieju spotkania, stały na bardzo wysokim poziomie o czym świadczyć może 167 strzelonych bramek.

Turniej wyłonił najlepszego bramkarza, którym został Kacper Gawle z Igloopolu Dębica, najlepszego zawodnika Dominika Bilskiego z UKS 6 Jasło I, oraz króla strzelców którym został Krzysztof Piskor z Sandecji Nowy Sącz. Organizatorzy przygotowali dla wszystkich pamiątkowe medale, dyplomy, oraz puchary. Na turnieju gościła również drużyna Marcina Łukaczyńskiego z rocznika 2007 i 2008, która po rozgrywkach w swojej kategorii wiekowej, również otrzymała pamiątkowe dyplomy i medale.
Wszystkie puchary, medale, dyplomy oraz statuetki wręczane były przez gości honorowych, którzy przybyli na turniej: Burmistrza Jasła Pana Andrzeja Czerneckiego, Panią Alicję Nowosielską Radną Miasta Jasła, oraz V-ce Prezesa OZPN Krosno Grzegorza Barę, co niewątpliwie uświetniło oprawę całego turnieju. Należy również wspomnieć, że nasz klub przygotował okolicznościowe podziękowania dla Pana Burmistrza, Pani Radnej i V-ce Prezesa OZPN, oraz dla sponsora firmy ROD-MAX Pana Piotra Rodaka, które wręczył Prezes UKS ''Szóstki'' Jasło Artur Tomaszewski, aby podziękować za okazaną pomoc i pamięć o naszej szkółce. 
Składamy serdeczne podziękowania wszystkim rodzicom rocznika 2006 za pomoc w przygotowaniu turnieju i doping, wiemy że zawsze można na Was liczyć. Dziękujemy również serdecznie Pani Katarzynie za opiekę medyczna, która cały czas była na ''posterunku'', a także Panu Mariuszowi gospodarzowi obiektu, który pomagał w przygotowaniu boisk, sal dla gości, oraz zabezpieczał imprezę pod względem technicznym.

Skład drużyny Szóstki I i bramki: Karol Potera ( 7 ), Wiktor Fara ( 7 ), Dominik Bilski ( 6 ), Kamil Czech ( 6 ), Igor Muzyka ( 3 ), Kacper Laskoś ( 1 ), Mateusz Szot ( 1 ), Maciej Leśniak ( 1 ) oraz Patryk Dobrowolski.
 Skład drużyny Szóstki II i bramki: Bartosz Praskowicz ( 5 ), Marek Pikos ( 2 ), Jakub Kowalski, Michał Kusz, Maciej Dziedzic, Jakub Leśniak, Jakub Kowalski, Kacper Krupa, Szczepan Baradziej, Karol Gronek, Radosław Podraza.

Końcowa klasyfikacja turnieju:
1.UKS 6 Jasło I
2. Akademia Sandecja Nowy Sącz
3. Igloopol Dębica
4. DAF Rzeszów
5. Beniaminek Krosno
6. Koniczynka Krosno
7. Elita Brzesko
8. UKS 6 Jasło II
9. KAP Bardomed
10. Aktiv Pro Rymanów

Zapraszamy na „Eko-Raban” II Powiatowy Piknik Ekologiczny

$
0
0

plakat-EKO-Raban

Starostwo Powiatowe w Jaśle i Młodzieżowy Dom Kultury serdecznie zapraszają mieszkańców Powiatu Jasielskiego na II Powiatowy Piknik Ekologiczny „EKO-Raban”, który odbędzie się 19 września br. (piątek) na płycie jasielskiego rynku.
Podczas trwania pikniku firmy Eko-mast i Ekomax wspólnie z Nadleśnictwem Kołaczyce będą prowadziły akcję "EKO-Raban w Powiecie" - zbiórkę zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, baterii oraz przeterminowanych leków w zamian za sadzonki drzew, krzewów i kwiatów. Najmłodsi uczestnicy pikniku będą mogli wymienić „śmieci” na jabłko lub ciastko.
W programie przewidziano liczne atrakcje: konkursy ekologiczne z nagrodami, pokaz mody ekologicznej i filmów ekologicznych. Oprócz tego podczas pikniku zapraszamy na malowanie twarzy, happening „Żywe rzeźby”, z którymi będzie możliwość sfotografowania się. Twórcy regionalni na eko-targach zaprezentują produkty ekologiczne i wyroby rękodzieła artystycznego.
Główną atrakcją pikniku będzie spektakl uliczny „Serce Don Juana” w wykonaniu Krakowskiego Teatru Ulicznego „Scena Kalejdoskop”. W spektaklu występują aktorzy na szczudłach. Symboliczne, epokowe kostiumy teatralne, niesamowite maski, efekty pirotechniczne i świetlne razem z piękną, klasyczną muzyką pozwalają widzom oderwać się przez chwilę od rzeczywistości.
Serdecznie zapraszamy do wspólnej zabawy!

70.rocznica wysiedlenia i zniszczenia Jasła

$
0
0

70-ROCZNICA

We wrześniu tego roku mija 70 lat od momentu kiedy Jasło zostało wysiedlone, a potem doszczętnie zburzone. By przypomnieć ten trudny dla mieszkańców czas, miasto przygotowało kilka propozycji.

Jedną z nich jest widowisko historyczne obrazujące wysiedlenie miasta Jasła, które odbędzie się w sobotę 13 września o godz. 18 na jasielskim rynku. Wcześniej, o godz. 17, odbędzie się wernisaż plenerowej wystawy obrazującej tamte chwile.

Zaraz po inscenizacji historycznej wszyscy chętni jaślanie będą mogli wziąć udział w happeningu polegającym na wykonaniu wspólnego zdjęcia. - Zdjęcie jaślan ustawionych w kształcie herbu będzie znakomitym symbolem tego, że miasto potrafiło odrodzić się po tych trudnych chwilach, a my jesteśmy dumni, że w nim mieszkamy – zachęca do włączenia się w akcję Andrzej Czernecki, burmistrz Jasła. Według planów zdjęcie ma pojawić się na bilbordach umieszczonych w Jaśle. Będzie to również pamiątka dla przyszłych pokoleń.

Od 15 września będzie można również oglądać wystawę przygotowaną przez Muzeum Regionalne w Jaśle, a 24 września w sali widowiskowej Jasielskiego Domu Kultury odbędzie się niezwykłe multimedialne widowisko muzyczne SYMPHONICA (więcej o koncercie na osobnych plakatach).

UMJ

Juniwersytet - ruszają zapisy na nowy rok akademicki 2014/2015

$
0
0

plakat jud 2014

Burmistrz Miasta Jasła serdecznie zaprasza dzieci w wieku 5-10 lat (rocznik 2004 – 2009) z terenu Miasta Jasła, do udziału w zajęciach w roku akademickim 2014/2015. Zajęcia na Jasielskim Uniwersytecie Dziecięcym prowadzone będą w dwóch grupach wiekowych, a program zajęć dostosowany zostanie do wieku studenta.

Zapisy dzieci odbywać się będą w dniach od 15 września do 10 października 2014 r. lub do wyczerpania limitu 100 miejsc (decyduje kolejność zgłoszeń). W pierwszej kolejności kwalifikowane będą dzieci, które nie uczestniczyły dotychczas w Jasielskim Uniwersytecie Dziecięcym.

Rodzice i opiekunowie proszeni są o wypełnienie i podpisanie formularza zgłoszeniowego oraz dostarczenie go do Urzędu Miasta w Jaśle, ul. Rynek 12, Kancelaria Ogólna, pok. 19.
Zajęcia rozpoczną się w październiku 2014 r. i trwać będą do czerwca 2015 r. Szczegółowe informacje dotyczące uczestnictwa w zajęciach zawarte w Regulaminie Juniwersytetu dostępne są na stronie Jasielskiego Uniwersytetu Dziecięcego www.juniwersytet.pl

Informacja o wynikach rekrutacji zostanie ogłoszona na stronie internetowej oraz drogą e-mailową. Termin inauguracji roku akademickiego oraz harmonogram zajęć zamieszczone zostaną na stronie Juniwersytetu w późniejszym terminie.

***
Jasielski Uniwersytet Dziecięcy to edukacyjny projekt, realizowany przez Miasto Jasło, polegający na zabawie dzieci w studiowanie. Jego celem jest rozbudzanie aktywności poznawczej, popularyzacja wiedzy i podtrzymanie ciekawości świata u dzieci w wieku 5 – 10 lat z terenu miasta poprzez udział w interaktywnych wykładach prowadzonych przez wykładowców akademickich, jak i przez  specjalistów wybranych branż.

Projekt współfinansowany jest ze środków Miejskiego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w ramach programu "Postaw na rodzinę".

UMJ


Pierwszy taki koncert w Jaśle

$
0
0

symphonica2

Ponadczasowe rockowe i metalowe ballady takich grup jak: Metallica, Scorpions czy Aerosmith, instrumentalne dzieła gigantów gitary: Steve Vai oraz pełne niepokoju kompozycje nurtu grunge: Nirvana, Pearl Jam, będzie można wysłuchać w niezwykłym wykonaniu orkiestry symfonicznej już 24 września w sali widowiskowej Jasielskiego Domu Kultury. Na koncert SYMPHONICA w 70. rocznicę wysiedlenia i zniszczenia Jasła zaprasza Burmistrz Miasta Jasła.

W koncercie w udział wezmą: Sylwia Lorens (znakomita sopranistka, znana z niezwykle energetycznych interpretacji klasyki operowej i musicalowej), Mateusz Ziółko (zwycięzca ostatniej edycji „The Voice of Poland” oraz SuperDebiuty Opole 2014), Kasia Stanek (półfinalistka „The Voice of Poland”), Dorota Lembicz (półfinalistka "Bitwa na głosy"), Karol Śmiałek (krakowski aktor i wokalista), Agata Glenc (solistka Art Color Ballet).

Koncert poprowadzi charyzmatyczny dyrygent, kompozytor i producent muzyczny Mikołaj Blajda (pomysłodawca widowiska, twórca muzyki do spektakli teatralnych i operowych). Artystom towarzyszyć będą: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, Progressive Noise Orchestra w składzie: Jacek Królik - gitara, Jakub Żytecki- gitara, Łukasz Adamczyk- bas, Mirosław Hady- bębny. Bodypainting: Agnieszka Glińska (Art Color Ballet), wizualizacje: K&K FILMS, Kostiumy: Joanna Jaśko. 

Szczegółowe informacje na plakacie oraz w Jasielskim Domu Kultury. Zaproszenia można odebrać w sekretariacie JDK.

UMJ

Widowisko historyczne

Co sprzedawać , a co nie w sklepikach szkolnych

$
0
0

duze duze akanapka21W związku z rozpoczynającym się rokiem szkolnym Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Jaśle przypomina właścicielom sklepików szkolnych o wymogu racjonalnego doboru produktów spożywczych.


Podstawową rolą sklepiku szkolnego jest umożliwienie uczniowi podczas pobytu w szkole zakupu produktów żywnościowych lub napojów w celu zaspokojenia swoich potrzeb żywieniowych. Asortyment sklepików szkolnych powinien być nadzorowany przez dyrektorów szkół i rodziców.

W asortymencie sklepików szkolnych nie powinny znajdować się takie produkty jak:
- żywność typu fast-food (pizze, hod-dogi, „zupki chińskie”
- słone przekąski węglowodanowo-tłuszczowe (chipsy ziemniaczane, chrupki, słone paluszki,
popcorn, prażynki, krakersy)
- słodkie przekąski węglowodanowo-tłuszczowe (batony, wafle przekładane słodką masą,
ciastka, pączki)
- kolorowe napoje słodzone (gazowane i niegazowane) z dodatkiem cukrów i syntetycznych
barwników
- napoje energetyzujące np. typu „soft drinks”
- wody smakowe
- cukierki, wysokokaloryczne batony, barwiące języki lizaki i inne słodycze z dodatkiem
barwników sztucznych
Z żywieniowego punktu widzenia powinno się racjonalizować sprzedaż produktów wysokokalorycznych, gdyż oprócz energii i tzw. „pustych kalorii” nie dostarczają one dla organizmu żadnych składników odżywczych, natomiast przyczyniają się do powstawania wśród dzieci i młodzieży m.in. nadwagi, otyłości, próchnicy zębów, zaburzeń łaknienia.

Zalecany asortyment w sklepikach szkolnych:
- kanapki w różnych wersjach
- produkty mleczne (sery i serki, desery mleczne, jogurty z dodatkiem muesli)
- bułki i bułeczki (bez nadzienia, z nadzieniem na słono np. mięsnym, pieczarkowym lub na
sodko(np. z serowym, owocowym, budyniowym)
- napoje w małych butelkach lub kartonikach (naturalne wody mineralne i wody źródlane,
soki owocowe zawierające tylko naturalnie występujące cukry, soki warzywne zawierające
tylko naturalnie występujący sód, soki owocowo-warzywne)
- napoje mleczne w małych opakowaniach przeznaczone do bezpośredniego spożycia (mleko,
mleka smakowe, jogurty naturalne, kefiry, maślanki naturalne lub owocowe)
- przekąski (umyte owoce i warzywa sprzedawane na sztuki w woreczkach foliowych, owoce
suszone w małych opakowaniach, musy owocowe, batony i ciasteczka zbożowe zawierające
ziarna zbóż, płatki, orzechy, migdały, owoce)
Sklepiki szkolne sprzedające nietrwałe środki spożywcze np. mleko i przetwory mleczne muszą być wyposażone w urządzenia chłodnicze.

Chociaż sklepiki szkolne nie są głównym miejscem, w którym dzieci mają dostęp do żywności, jednak powinny one pełnić istotną rolę w edukacji żywieniowej i zapobieganiu skutkom nieprawidłowego żywienia. Sklepik szkolny powinien być jednym z elementów kształcących i utrwalających prawidłowe nawyki żywieniowe. Kluczową rolę odgrywa przede wszystkim edukacja dotycząca zbilansowanej diety i aktywności fizycznej.

Z raportu NIK wynika, że niezdrową żywność sprzedaje aż 87% szkolnych sklepików.

lek. Dariusz Pomprowicz
Inspektor Sanitarny w Jaśle

Po raz czwarty Śniadanie Daje Moc uczniom w polskich szkołach!

$
0
0

pobrane-(1)Wraz z początkiem roku szkolnego rozpoczęła się kolejna edycja ogólnopolskiego programu edukacyjnego Śniadanie Daje Moc.


Już po raz czwarty nauczyciele klas 0-3 szkół podstawowych będą mogli zakładać w swoich klasach Kluby Śniadanie Daje Moc, a w dniu 7 listopada wychowawcy wraz z rodzicami zorganizują wspólne śniadanie dla uczniów w klasie. W ubiegłym roku do programu przyłączyło się 212 szkół z województwa podkarpackiego.

Organizatorem programu jest koalicja: Partnerstwo dla Zdrowia.

Jak pokazują wyniki badania, przeprowadzonego przez Partnerstwo dla Zdrowia, motywacją do wzięcia udziału w programie Śniadanie Daje Moc jest przekonanie o potrzebie i konieczności dostarczania dzieciom wiedzy z zakresu zdrowego żywienia. Pedagodzy uczestniczący w projekcie są zadowoleni zarówno z zawartości merytorycznej programu jak i jego przydatności w ich rozwoju zawodowym. Nauczyciele klas 0-3 szkół podstawowych oceniają program niezmiennie bardzo wysoko. Średnia ocena to 5.2 (w skali ocen szkolnych).
Jak mówi Jolanta Tokarska, wychowawczyni klasy ze Szkoły Podstawowej w Furmanach: Program „Śniadanie Daje Moc” umożliwia pracę różnymi ciekawymi metodami. Dzięki niemu uczniowie mają szanse rozwinąć swoje umiejętności i zdobywać wiedzę. Siłą programu jest zaangażowanie rodziców, którzy wspólnie realizują cele i zadania programu, co wpływa na lepsze efekty działań realizowanych w ramach projektu. Treści programu wpajają prawidłowe nawyki żywieniowe, których efekty na pewno będą widoczne w codziennym życiu uczniów.
Ponadto program Śniadanie Daje Moc przyczynił się do zwiększenia zaangażowania rodziców w prawidłowe odżywianie dzieci. Aż 56% nauczycieli biorących udział w akcji zauważyło pozytywną zmianę w postawie rodziców względem żywienia dzieci, podczas gdy w pozostałych klasach tylko 32% miało takie obserwacje. Program sprawia również, że wychowawcy coraz częściej decydują się na indywidulane rozmowy z rodzicami oraz z dziećmi nt. prawidłowego odżywiania.

Zdrowe II śniadania
Nauczyciele obserwują wśród swoich uczniów wzrost zainteresowania tematem zdrowego odżywiania. Ponad połowa dzieci biorących udział w programie często chwali się zdobytą wiedzą na temat prawidłowego żywienia. O skuteczności akcji świadczy także fakt, że według badania program przyczynił się do poprawy jakości posiłków przynoszonych przez uczniów z domu, nawet bardziej niż w ubiegłym roku. W niemal połowie klas uczestniczących w programie pedagodzy obserwują wzrost jakości drugich śniadań, podczas gdy wśród nieuczestniczących poprawa nastąpiła tylko w 27% klas. Nadal kanapki to podstawa drugich śniadań dzieci. Takie spostrzeżenie ma 96% wszystkich nauczycieli biorących udział w badaniu. Na kolejnym miejscu znajdują się owoce i warzywa. Uczniowie biorący udział w programie częściej niż ich rówieśnicy przynoszą do szkoły produkty mleczne (45% uczestnicy, ponad 30% nieuczestnicy), a rzadziej drożdżówki i pączki (odpowiednio 32% i 41%).

IV edycja: nowe scenariusze zajęć dla nauczycieli
Tak jak dotychczas formuła programu polega na zakładaniu w klasach Klubów Śniadanie Daje Moc, w których nauczyciel prowadzi lekcje edukacyjne na temat zdrowego odżywiania, ze szczególnym uwzględnieniem roli śniadania w diecie dziecka. Ponadto po raz czwarty uczniowie, wychowawcy
i rodzice będą mogli obchodzić najważniejszy dzień w projekcie – Dzień Śniadanie Daje Moc. Jak co roku najmłodsi wspierani przez dorosłych przygotują i zjedzą wspólne śniadanie w klasie.
W tym roku wsparciem i inspiracją dla nauczycieli są nowe scenariusze zajęć edukacyjnych. Zostały one przygotowane przez wykwalifikowanego metodyka. W IV edycji programu Partnerstwo dla Zdrowia proponuje nauczycielom scenariusze dopasowane do wybranych zajęć lekcyjnych: język polski, matematyka, plastyka oraz wychowanie fizyczne. Materiały dydaktyczne bazują na 12 zasadach zdrowego odżywiania, które zostały opracowane na potrzeby programu przez ekspertów Instytutu Matki i Dziecka. Aby przyłączyć się do programu i korzystać z ciekawych materiałów dydaktycznych, wystarczy zarejestrować szkołę, a następnie klasę na stronie www.sniadaniedajemoc.pl.
Już od 4 lat Partnerstwo dla Zdrowia przy wsparciu nauczycieli i rodziców, edukuje uczniów w kwestiach prawidłowego żywienia. Wiemy, że aż 80% nauczycieli biorących udział w programie Śniadanie Daje Moc oceniło pozytywnie poziom opracowanych materiałów i ich przydatność w prowadzeniu zajęć. Pedagodzy bardzo cenią także Dzień Śniadanie Daje Moc, który w wielu klasach wpisał się na stałe w kalendarz szkolnych wydarzeń. Cieszy nas, że dzięki naszej inicjatywie zwiększyło się zaangażowanie w kwestie prawidłowego żywienia dzieci nie tylko wśród nauczycieli, ale również rodziców najmłodszych uczniów. Dzięki temu wspólnie możemy uczyć dzieci zdrowych nawyków żywieniowych.– mówi Ewa Gayny, przedstawicielka Partnerstwa dla Zdrowia.

Program Śniadanie Daje Moc w skrócie:

• Celem programu jest:
1. Zwiększanie świadomości nt. zdrowego odżywiania i roli śniadania w diecie dziecka;
2. Przyczynianie się (pośrednio) do obniżania poziomu niedożywienia dzieci w Polsce – poprzez edukację oraz promocję prawidłowego żywienia;
3. Edukację najmłodszych przez zaangażowanie rodziców i nauczycieli w kwestie prawidłowego żywienia dzieci.

• Patroni honorowi: Ośrodek Rozwoju Edukacji, Rzecznik Praw Dziecka.

• Patroni regionalni programu: Lubuski Kurator Oświaty, Zachodniopomorski Kurator Oświaty, Opolski Kurator Oświaty, Świętokrzyski Kurator Oświaty, Wielkopolski Kurator Oświaty, Kujawsko-Pomorski Kurator Oświaty, Mazowiecki Kurator Oświaty

• Inicjatorem programu Śniadanie Daje Moc jest Partnerstwo dla Zdrowia, koalicja firm: Danone, Lubella, Biedronka oraz Instytutu Matki i Dziecka, zawiązana w celu przeciwdziałania niedożywieniu dzieci w Polsce oraz propagowania wśród najmłodszych zdrowych nawyków żywieniowych. Program „Śniadanie Daje Moc” i Dzień Śniadanie Daje Moc mają edukować najmłodszych i zaangażować zarówno rodziców, jak i nauczycieli w kwestie prawidłowego żywienia dzieci.

Ocalić od zapomnienia…

$
0
0

IS DPP 134- W pierwszych dniach września 1944 roku mieszkańcy Jasła opuścili domy i udali się na tułaczkę...ciągnęła monotonnym głosem Aldona przy tablicy. Już dobre 15 minut opowiadała o historii miasta w czasie II wojny światowej. Popatrzyłem znudzony w okno, zamyśliłem się. Zacząłem obmyślać strategię nowej, pasjonującej gry komputerowej gdy nagle, zupełnie niespodziewanie usłyszałem głos pani od historii. (Fotorelacja)


- Adam, dlaczego nie uważasz?
- Bo to takie nudne! – palnąłem, zanim zdążyłem się zastanowić.
- Historia wcale nie jest nudna - oburzyła się pani – można ją tylko w nieciekawy sposób przedstawić. Aby cię przekonać, że to prawda, muszę dać ci ekstra zadanie domowe! - postanowiła nauczycielka.
- O rany, za co? - jęknąłem
- Przeprowadzisz wywiad z kimś, kto przeżył okupację, jeśli posłuchasz kogoś, kto przeżył te straszne chwile, zrozumiesz, czym jest historia. Podzielisz się z nami swoimi spostrzeżeniami na ten temat - zakończyła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Na wszelki wypadek nic się nie odezwałem. W drodze do domu przypomniałem sobie scenkę sprzed kilku dni, gdy jechaliśmy do Biecza do ciotki.
Przez uchylone okno wdzierał się do samochodu zapach świeżego siana, czuć było latem
i wakacjami. Z radia dobiegała muzyka „Budki Suflera”, zamyśleni obserwowaliśmy mijane domy i pola.

IS DPP 38

- O patrzcie, tu byliśmy wysiedleni, niedaleko - usłyszałem nagle głos babci i cały nastrój prysł w jednej chwili. O rany, znowu się zacznie! Babcia z uporem maniaka za każdym razem usiłowała nam opowiadać swoje wojenne przeżycia, ale nikt nie chciał słuchać. Mnie też to nigdy nie interesowało, nie lubię historii, to straszne nudy, no, chyba, że starożytna - mumie, złoto Inków i Azteków - szkoda, że tego babcia nie pamięta - uśmiechnąłem się pod nosem, wyobrażając sobie ją jako egipską kapłankę.
- Jak to, przecież tak nie można - przerwał moje rozmyślania oburzony głosik mojej prawie ośmioletniej siostry - jak to mogli was wyrzucić z własnego domu? A co z kotami, królikami, no co?- dopytywała się gorączkowo.
- Ale ona głupia - pomyślałem - martwi się o koty i króliki a nie myśli o ludziach! Po co babcia opowiada jej takie rzeczy - rozzłościłem się - najlepiej byłoby o tym zapomnieć. Jakby na złość usłyszałem słowa Agnieszki:
- Musisz mi to wszystko opowiedzieć, co czułaś, jak musiałaś zostawić swoje łóżeczko, koty, zabawki, przecież nie mogliście zabrać wszystkiego, prawda? Bardzo płakałaś? A ciotka Aniela była z wami? I ten wujek w okularach? Jak twój tatuś szedł, skoro mówiłaś, że nie miał nogi? Nie mógł zostać? – zasypała babcię gradem pytań, na szczęście dojechaliśmy do Biecza, zobaczyła malutkie kaczątka i pobiegła, co sił w nogach zapominając o wszystkim.
No tak , przecież babcia może mi coś o tym opowiedzieć! Może to jakoś wytrzymam. Nagle obudziły się we mnie wątpliwości. Może wojna to nie tylko cyfry - „rozstrzelano około stu osób”. Co znaczy około? Sto jeden? Sto dwa? Może tym „zaokrąglonym” był mały chłopiec, który nie mógł się doczekać, kiedy pójdzie do szkoły, miał już wszystkie książki i zeszyty, nowiutki tornister i zanim poznał literki, zginął? Może to była dziewczynka ze śmiesznymi warkoczykami tuląca do siebie lalkę? Czy to jest w porządku? Czy ich śmierć była mniej ważna, mniej bolesna dla bliskich? A może wojna to nie tylko bohaterscy żołnierze z Westerplatte, których każą nam podziwiać, ale też uczucia dziewczynki, która musiała zostawić króliki i koty i wyruszyć w drogę? Powinniśmy o tym pamiętać czy iść naprzód nie oglądając się do tyłu? Może jednak warto posłuchać opowiadań babci, zastanowić się nad tym, co przeżyła?

IS DPP 42

- Adam, napisałbyś coś o wysiedleniu, zniszczeniu Jasła, jest konkurs, przyniosę ci regulamin - zaproponowała opiekunka kółka dziennikarskiego, na które się zapisałem.
Chyba jest mi to pisane - pomyślałem. Babcia ucieszyła się, że ktoś wreszcie chce jej wysłuchać.
- Wiesz co, pojedziemy do Jaśka, mojego brata, on był starszy, na pewno lepiej pamięta. On ci wszystko opowie, ja uzupełnię, o resztę możesz zapytać ciocię Anielę, każde z nas przeżywało to inaczej. Zacznij od wujka, to jest właściwie twój stryjeczny dziadek, ale nie lubi, żeby mu wypominać wiek. On pamięta rzeczy, które mnie wtedy nie interesowały. On zwrócił uwagę na zniszczenia w Jaśle, bo kochał to miasto. Chodził tam do szkoły, miał przyjaciół... Wujek ( zgodnie z jego życzeniem tak go będę nazywał) oczywiście zgodził się opowiedzieć mi o wysiedleniu, zaproponował mi nawet notatki, które miał sporządzone, aby nie zapomnieć. Zrozumiałem wtedy, jakie to dla nich ważne - pamiętać, podzielić się tym z innymi. Nie rozumiałem jeszcze tylko, dlaczego?
Aby łatwiej mi było zrozumieć, przeczytałem kilka książek z tego okresu ( w tym podręcznik historii), obejrzałem stare, pożółkłe zdjęcia w rodzinnym albumie. Było ich niewiele, ale wystarczyło, bym mógł sobie wyobrazić wujka Jaśka jako kilkunastoletniego, wysokiego przystojnego chłopaka, z ciemnymi oczyma, uśmiechniętego, nie wiedzącego jeszcze, że zostanie kiedyś strasznie ważnym profesorem politechniki. Najstarsza z sióstr, Zosia, patrzyła ze zdjęcia ogromnymi, poważnymi oczami. Franek, młodszy z braci bardzo lubił muzykę, grał na różnych instrumentach, o nim wiem chyba najmniej, mimo że mieszkał najbliżej. Następna była Marysia, moja babcia, wesolutka, śliczna dziewczyna o ciemnych włosach i brązowych oczach i ostatnia z rodziny, bardzo do niej podobna Anielka. Na czas opowiadania przeniosłem się myślami w przeszłość. Przymknąłem oczy i uważnie słuchałem opowiadania wujka.

IS DPP 46
Jak zapewne wiesz, mieszkaliśmy wtedy w Nawsiu Kołaczyckim. Jasło było mi szczególnie bliskie, bo chodziłem tam do gimnazjum, miałem wielu kolegów. Wtedy była to dla mnie prawdziwa metropolia - miasto było takie ładne, budynki wysokie i piękne. Marzyłem, że gdy skończę studia, wrócę do Jasła i będę tu pracował. Wybrałem nawet dla siebie dom - duży, z balkonem, ale przy ruchliwej ulicy, bym zawsze wiedział, co się w mieście dzieje - zaśmiał się cicho - nie wiem, co na te moje plany powiedzieliby właściciele domu. W każdym razie bardzo lubiłem spacerować po ulicach Jasła i marzyć o przyszłości. Była też pewna dziewczyna... Z otwartych okien żeńskiego gimnazjum dobiegały dźwięki fortepianu, słychać było śpiew, czasem któraś z dziewcząt wychyliła głowę i pomachała ręką, często staliśmy pod oknami - powiedział szeptem ukradkiem spoglądając na ciotkę. Nagle zasmucił się. – Wiesz, potem ten nasz ulubiony fortepian żołnierze niemieccy wyrzucili przez okno. Z drugiego piętra! W szkole stacjonowała jakaś kompania piechoty, zniszczyli wszystkie pomoce, spalili bibliotekę, wyrzucili ławki na boisko – westchnął ciężko. Ale wróćmy do wysiedlenia. 13 września przyjechał do mnie z Jasła na rowerze mój szkolny kolega. Był bardzo przygnębiony. Opowiedział mi, że rano, na murach wielu budynków pojawiły się ogłoszenia informujące, że najpóźniej do piątku 15 września do godziny 18 wszyscy mieszkańcy mają bezwarunkowo opuścić Jasło. Dali im dwa dni na przygotowanie się do wyjazdu. Całe dwa dni – wujek zaśmiał się ironicznie – dobroczyńcy! Pozwolili nawet zabrać całe swoje mienie, tylko czym ludzie mieli je wywozić, no czym? Widać było, że wujek bardzo przeżywa to, co mówi. Jakby cofnął się do tamtych czasów, znów pocieszał swojego kolegę, proponował mu gościnę. Jakoś nie wydawało mi się to nudne. Wujek odpoczął chwilę i kontynuował opowieść:
Był ciepły, wrześniowy dzień 1944 r. Niedawno chorowaliśmy na tyfus. Najgorzej czuła się mama i ja ale powoli wracaliśmy do zdrowia. Ojciec odetchnął, myśleliśmy, że już wszystko będzie dobrze, gdy nagle, jak grom z jasnego nieba spadła na nas wieść o wysiedleniu...
Zobaczyłem nagle w wyobraźni Jaśka, wpadającego do domu z rozwianym włosem i butelką bimbru w kieszeni. W ręku trzymał tabliczkę z napisem „Uwaga tyfus”.
- Jadą, już są niedaleko – krzyknął - musimy jednak jechać! Spal to szybko - podał matce tabliczkę.
- Jasiek, bój się Boga, przecież to miała być nasza ochrona, może zostawiliby nas w spokoju!- krzyknęła jego mama. – Co ty wyprawiasz, powieś to zaraz z powrotem!

IS DPP 55
Ale Jasiek nie zważając na jej słowa wrzucił tabliczkę do pieca i miotał się gorączkowo po kuchni zbierając przygotowane na wszelki wypadek bagaże. - Pomóż mi! - krzyknął na Franka.
- Spalili wszystkich! Żywcem! Nawet to małe w kołysce! - wyszeptał ze zgrozą, gdy układali sprzęty na wozie.- Niemcy bardzo boją się zarazy, tu ma być front, jeszcze by się żołnierze pochorowali! - Franek zrozumiał , o czym brat mówi. W sąsiedniej miejscowości też panował tyfus. Ludzie wymyślili, że jak zostawią tabliczki, nie będą musieli wyjeżdżać. Nie przypuszczali, że to się tak zakończy...
- Stali i patrzyli, jak się palą. Zamknęli ich w domu - dłonie Jaśka zacisnęły się w pięści. Ciągle słyszał krzyk, czuł dym. Jak to dobrze, że zdążył przed nimi!
- Musimy pomyśleć, co z tatą - zmartwił się Franek - przecież on nie da rady iść, zastrzelą go!
- Już o tym myślałem - Jasiek pokazał na butelkę w kieszeni. Zrozumieli się bez słów. Weszli do domu.
- Pij tato - Jasiek podał ojcu bimber. Matka patrzyła na niego ze zgrozą - przecież jej mąż nie cierpi alkoholu, prawie nigdy nie pije i nagle ma wypić i to prosto z butelki?
- Powiemy, że jest pijany i musi jechać na wozie, może nie zauważą, że jest inwalidą. Są pobłażliwi w stosunku do pijaków, zostawią go w spokoju, zobaczysz - tłumaczył spokojnie Franek. - Ty usiądziesz obok, że niby musisz go pilnować, może nam się uda. Reszta chyba da radę iść?
- Ale dlaczego? Co? Jak? – zaczęła lamentować Anielka
- Mieszkamy zbyt blisko frontu, a Niemcom się to nie podoba. – rzucił Franek w biegu, bo właśnie zmierzał do pokoju zacząć się pakować. – przeszkadza im nasza obecność, a poza tym „trzeba z czegoś żyć”
- Co? – spytała zdziwionym tonem Aniela, a na jej twarzy pojawił się strach.
- Wszystko, co zostanie w domach i czego nie zdążymy zabrać stanie się automatycznie ich własnością – wyjaśnił Jasiek, ponieważ jego brat był już w innym pokoju.
- Gdzie się podziała Maryśka i Aniela!? – zawołał nagle Bronek, ojciec rodziny, krzywiąc się z niesmakiem. Spróbował wstać, aby wyrzucić w połowie opróżnioną butelkę.
- Pij! Ja ich poszukam. – powiedział Jasiek, po czym zniknął za drzwiami.
W drzwiach pojawił się Franek.
- Skończyłem. Trzeba coś jeszcze zrobić? – zapytał. Nikt mu nie odpowiedział, ale to nie było potrzebne. Zniknął tak szybko, jak się pojawił. Na jego miejscu już po kilku sekundach widniały dwie twarze. Zaraz nad nimi górował Jasiek.
- Pozbieraliśmy zwierzęta. – powiedział i począł wymieniać imiona psów – Szubika
i Czarusia. Kot niestety nie dał się złapać… trzeba jeszcze wziąć krowę.
- Nie ma potrzeby… - oznajmił Franek, który niespodziewanie wbiegł do pokoju. – postarałem się o wóz. Przyłączymy się do sąsiadów, pana Raka. Zaprzęgliśmy już krowy. Jedna nasza, druga ich.
- Was ist das!? – rodzina usłyszała krzyk z zewnątrz. Mieli mało czasu. Niemcy pewnie przyczepili się do sąsiadów. Franek wybiegł przed dom, gdy tymczasem wszyscy pozostali pomagali wyjść rodzicom. Gdy wyszli, mogli ujrzeć kilku niemieckich żołnierzy, wóz na którym siedziały już psy i leżały bagaże. Franek zajął zaszczytne miejsce „kierowcy”. Nie odważyli się zostać dłużej. To było zbyt duże ryzyko. Trzeba było jechać. Tak, jak chłopcy przypuszczali, Niemcy pobłażliwie odnieśli się do zataczającego się ojca. Wykrzyknęli coś na temat pijanych polskich świń i pozwolili mu wsiąść na wyładowany do ostatnich granic możliwości wóz. Rodzina nie mogła pogodzić się ze stratą kota Henrysia. Marysia długo rozglądała się i nawoływała, ale uparciuch zaszył się gdzieś w kącie i ani myślał stamtąd wyjść. Płacząc po cichutku podała rękę Jaśkowi. Zaczęli iść. Nie wiedzieli gdzie, to wiedzieli tylko Niemcy, którzy ich eskortowali. Rozpoczęła się wielka podróż w nieznane.
Dwie siostry Maria i Aniela, kłóciły się o to, który pies jest ładniejszy, ich mama rozpaczała nad swoim losem i głośno zamartwiała się o Zośkę, która była już mężatką
i została w swoim domu. Rodzina nie miała o niej żadnych wiadomości. Jasiek rozprawiał z synem sąsiadów, Bolkiem Piotrowskim, ojciec, walcząc z mdłościami po wypitym bimbrze, rozmyślał o przyszłości, a Franek ściskał w rękach swój największy skarb, jaki udało mu się wynieść z domu – skrzypce.
Początkowe przypuszczenia wskazywały na to, że Janek i jego rodzina przemierzą Wisłokę w Kołaczycach i osiądą w jednej z pobliskich wsi. Tak jednak się nie stało. Po przyjeździe do Kołaczyc okazało się, że muszą iść dalej, w stronę Jasła. Próbowali zostać w Krajowicach, ale Niemcy zauważyli to i nakazali dołączyć do kolumny, zatrzymując ich kennkarty czyli wojenne dowody osobiste, które obiecali zwrócić w Jaśle. Później okazało się, że ci, którym udało się osiedlić w wioskach tuż za Wisłoką, musieli kopać rowy przeciwlotnicze, byli też zmuszani do innych prac na rzecz wojska.

IS DPP 158
W Jaśle skierowano ich na stację kolejową, gdzie zarządzono postój. Na stacji kłębiły się tłumy ludzi, czekających na swój los. Chodziły plotki, że Niemcy usuwają wszystkich mieszkańców Jasła, by łatwiej im było kraść i plądrować mieszkania. Niektórzy zwodzili głośno, inni popłakiwali cichutko, jeszcze inni siedzieli w milczeniu odrętwiali, niezdolni do jakichkolwiek uczuć. Franek poszedł po odbiór swojej kennkarty i długo nie wracał. Na domiar złego pobiegł za nim Czaruś i Anielka płakała coraz głośniej, nie wiadomo za kim bardziej - za psem czy bratem. Wieczorem Szubik zaczął przeraźliwie wyć.
- O Boże, pewnie cos się stało Frankowi, pies to wyczuł - rozpłakała się matka. Dziewczynki zaczęły szlochać razem z nią. Jasiek z ojcem naradzali się w kącie, co robić. Bali się coraz bardziej, Franek ciągle nie wracał.
- Pójdę, sprawdzę co z nim, może się czegoś dowiem - powiedział w końcu Jasiek.
- Nigdzie nie pójdziesz! - zdenerwowała się matka - Jak go zabrali na roboty do Niemiec, to i tak nic nie pomożesz, wezmą i ciebie. Nie było żadnej strzelaniny, coś byśmy słyszeli. Poczekamy jeszcze. Czekanie było najgorsze, Jaśka do szalu doprowadzała ta bezsilność, musiał patrzyć, jak Niemcy zabijają, upokarzają Polaków i nic nie mógł na to poradzić, zupełnie nic. Mógł tylko troszczyć się o przetrwanie bliskich, dbać o rodzinę i marzyć, jak to będzie po wojnie. Tylko że te marzenia przychodziły mu teraz z trudem, nie mógł sobie wyobrazić, jak ludzie będą mogli zapomnieć o tym koszmarze. Czy ich sumienia nie staną się zbyt elastyczne? Niemcy zabierają nam, my kradniemy im i to jest w porządku- panowało powszechne przekonanie, ale czy na pewno? - zastanawiał się czasem Jasiek, gdy nie mógł zasnąć. Noc spędzili pod gołym niebem, na jasielskim dworcu kolejowym. Zziębnięci i wystraszeni w milczeniu oczekiwali na to, co przyniesie im poranek. Na drugi dzień zza horyzontu wyłoniła się znajoma sylwetka. Wszyscy ucieszeni wybiegli przywitać powracającego Franka i zaczęli zalewać go gradem pytań:
- Dlaczego tak długo?
- Jak to wyglądało?
- Co cię zatrzymało? – i tym podobne. Franek nie chciał dużo mówić. Przebił się przez tłum i powiedział, że musi się umyć. Mrugnął na Jaśka, by poszedł z nim. Anielka złapała go za rękaw:
- Gdzie jest Czaruś? – zapytała. Franek popatrzył na nią groźnie, po czym poszedł w stronę bagaży. Jasiek z ojcem poszli za nim.
- Co się tam stało? – zapytał tato. Franek westchnął i począł niechętnie mówić:
- Niemcy. Żandarmi ohydnie traktowali tych, którzy przyszli po obiór kennkart. Popychali ich, wyzywali, poniżali. Bili nawet kobiety i dzieci! Była tam taka malutka dziewczynka, miała może z pięć lat. Nie mogła tak szybko iść, potknęła się i przewróciła. Z ręki wypadł jej miś, żandarm popchnął ją a misia kopnął dalej. Żebyście słyszeli, jak ona płakała, a on rechotał jak głupi. Gdybym mógł, to bym go zabił!- krzyknął zapalczywie - Dlaczego do cholery nic nie możemy zrobić! Dlaczego musimy na to pozwalać! - po chwili zaczął opowiadać dalej - Jeden z nich popchnął mnie, nie zauważyłem, że stoję mu na drodze. Upadłem. Czaruś podbiegł do niego, chwycił zębami za nogę. – westchnął po raz kolejny – Podarł mu spodnie.
- Co z Czarusiem? – zapytał nieśmiało Jasiek.
- A jak myślisz?! Musiałem szybko uciekać, żeby to samo nie stało się ze mną. – powiedział Franek ze łzami. – Rozwalił mu głowę kolbą. Mały, głupi piesek, a nie stał bezczynnie, jak ja! Wmieszałem się potem w grupę mężczyzn. Skierowano nas do Niegłowic do rafinerii. Szkopy się boją - wykrzyknął radośnie - pracowaliśmy przy demontażu urządzeń rafineryjnych w związku z przygotowywaną ewakuacją. Co nie udało się rozmontować, mają potem zniszczyć. Nie chcą nam nic pozostawić! Wieją przed wojskami polskimi i radzieckimi. Mówi się, że już niedługo tu będą. Podobno Niemcy chcą wszystko zniszczyć, mają spalić całe Jasło, wyobrażacie to sobie? A co u was?
- Dowiedzieliśmy się przynajmniej, gdzie jest nasz cel, to znaczy, gdzie nas wysiedlają – powiedział Jasiek.
- Gdzie? – usłyszał pytanie.
- Lepiej nie pytaj. – powiedział ojciec i wychodząc smutno powiedział – Biecz. Długa droga przed nami.
- Gdzie Czaruś, gdzie Czaruś?- dopytywała się zaniepokojona Anielka.
- Przestraszył się strzałów i uciekł, nie martw się, na pewno wróci. A może już jest w domu, w Nawsiu? - wymigiwał się Franek, nie patrząc siostrze w oczy. Chłopcy starali się chronić dziewczynki przed wszystkimi złymi wiadomościami, przynajmniej tyle mogli zrobić. Anielka rozpłakała się głośno i pobiegła do mamy, która przytuliła ją mocno i próbowała pocieszyć.
- Dlaczego tak musi być, dlaczego ? Najpierw Halinka, potem Czaruś, ja chcę do dooomuuuu- rozpłakała się na dobre. Jasiek zacisnął pięści z bezsilności. Przed tym jednym ją nie uchronił, widziała, jak zabierali jej szkolną koleżankę Halinkę, Żydówkę. Rozstrzelano ją wraz z całą jej rodziną w warzyckim lesie. Jasiek to widział, został zmuszony do kopania grobów. Ten koszmar prześladuje go po nocach - mała niewinna Halinka, psotny chochlik, który ciągle obrywał po łapach od pani za bazgrolenie. I te ogromne , wysokie drzewa, które tak samo obojętnie szumiały przed egzekucją, jak i po niej. I to poczucie bezsilności, kto chciał przeżyć, nie mógł zrobić nic, a Jasiek bardzo chciał, chociażby po to, żeby to komuś opowiedzieć, ocalić Halinkę przed zapomnieniem, przed podręcznikowym zaokrągleniem- rozstrzelano około... I kto będzie wiedział, że tak bardzo chciała żyć, dorosnąć. Marzyła, że może uda im się w trójkę - jej, Anielce i Marysi ukończyć gimnazjum. Miały potem zostać nauczycielkami , pracować w jednej szkole i oczywiście przyjaźnić się nadal na śmierć i życie. Razem z Halinką Hitlerowcy zamordowali marzenia trzech dziewczynek...
Nazajutrz rano Jasiek i jego matka pojechali pociągiem. Dla reszty nie było już miejsca, a nawet, gdyby było, kosztowało zbyt wiele dla ubogiej, tułającej się rodziny. Po długiej jeździe Jasiek z Katarzyną wysiedli na stacji w Bieczu. Niemcy kazali ustawić się wszystkim przyjezdnym w szeregu. Przerażeni ludzie nie wiedzieli, co się dzieje.
- Du, du, du, - wskazywał Żołnierz niektórych przerażonych ludzi – du, du, du und du. Wy pójdziecie ze mną. – Po tych słowach odszedł, a za nim wskazana grupka ludzi. Jaśka i mamy na szczęście nie wybrał. Młodych i silnych wywozili do pracy do Niemiec. Matka Jaśka zarządziła, że ona pozostanie w Bieczu, a tymczasem Jasiek pójdzie ostrzec resztę rodziny na wypadek, gdyby tych, którzy nie jechali pociągiem też wywozili do Niemiec. (...) Jasiek ruszył więc w drogę
i po jakimś czasie spotkał rodzinę.
- Szubik zginął – przywitała go Aniela płaczliwym głosem.
- Jak to zginął!? – spytał zdenerwowany Jasiek. Jeśli to znowu robota wroga…
- Znikł! Chyba uciekł – wyjąkała Aniela i rozpłakała się. Jej brat gorączkowo rozglądał się za czymś, co mogłoby jej ułatwić podróż. Robiło się już ciemno, a oni przez cały dzień nic nie jedli. Podjął decyzję, by poprosić o pomoc mieszkańców napotkanego domu. Zapukał.
- Dzień dobry. - powiedział, gdy drzwi otworzyła pulchna, jasnowłosa kobieta. - przychodzimy z daleka, czy moglibyśmy dostać coś do jedzenia?
- Ależ oczywiście. - odpowiedziała kobieta i zaprosiła ich do domu. Opowiedzieli o swojej dotychczasowej tułaczce przy jedzeniu, a potem poszli spać, ponieważ gospodarze przygotowali im nocleg w stodole. Z zapasem jedzenia Anielka wraz z rodzeństwem i sąsiadkami wyruszyła w dalszą drogę. Tuż przed Bieczem czekała ich niespodzianka, spotkali bowiem dawnych znajomych, od których dostali wiadomość, że ich wędrówka wcale nie kończy się w Bieczu. Dowiedzieli się też, że ich rodziny zostały skierowane do Strzeszyna odległego od Biecza o około pięć kilometrów na północny — zachód. Gdy doszli do Biecza, mogli po raz kolejny odpocząć. Anielka była tak zmęczona, że zapomniała o Szubiku i kłótniach z Marysią, która pociągała tylko cichutko nosem, bo postanowiła, że będzie bardzo dzielna, tak jak Jasiek i Franek, że nie będzie się skarżyć, bo jest już na to za duża. Po długiej wędrówce Jasiek i jego siostry wreszcie znaleźli rodzinę. Byli zakwaterowani u średnio zamożnego gospodarza - Liany. Sąsiedzi zamieszkali niedaleko, u następnego gospodarza. Było im raźniej razem, pomagali sobie, jak tylko mogli. Ludzie przyjmowali uchodźców na ogół bardzo serdecznie i pomagali, jak tylko mogli. Wojna wyzwalała jednak nie tylko te najgorsze instynkty... Gospodarz przyjął ich bardzo ciepło.
- Przywędrowaliście tu aż z Jasła… - mówił z podziwem Liana, gdy zobaczył Jaśka, Marię
i Anielę – kiedyś sam pracowałem w tej okolicy wydobywając ropę.- No, no, dzielni jesteście!
By nie pozostawać bez zajęcia rodzina pracowała we wsi – kopali ziemniaki, zbierali buraki, młócili zboże. Jasiek z bratem chodzili do lasu po drewno na opał. To pozwalało im się utrzymać.
- Mamy szanse pojechać do domu!!! – powiedział kiedyś Franek po powrocie do domu z pola. Widać było po nim, że przynosi dobre wieści. – Niemcy organizują wykopki w Kołaczycach! Może pozwolą jednemu z nas zostać na cały okres wykopków, by ten mógł tam pracować na utrzymanie. Poza tym dobrze będzie znów zobaczyć strony rodzinne!
- Ja? Ja mam tam jechać?! – zdziwił się Jasiek, bo sam nie wiedział, czy chce, czy nie.
- Tak. – powiedziała spokojnie, wyręczając Franka, Maria.- Zgłosimy się razem. Myślisz, że nie widzę, jak mama udaje, że nie jest głodna? Tatuś ma wyrzuty, że nie pracuje, a je, a przecież on nie da rady!- powiedziała ze łzami w oczach.

Jasiek wyjechał razem z Marysią wcześnie rano. Jechał teraz na wozie i rozglądał się dookoła. Nie można powiedzieć, że były to piękne widoki. Zwłaszcza, gdy przejeżdżali przez Jasło. Wszędzie były ruiny i zgliszcza. Na poboczach leżały trupy żołnierzy i cywili, ktoś jednak się broni - pomyślał zdumiony Jasiek. Nie widać było tego tylko w dwóch częściach miasta: Ulaszowicach i Gorajowicach, bo tam była niemiecka strefa mieszkalna. W innych można było dopatrzyć się żołnierzy chodzących po mieście i krzyczących do innych „hier! hier!”, gdy zobaczyli coś, co można było jeszcze podpalić. Temperatura była już znośna, bo tylko gdzieniegdzie tliły się resztki budynków. Większość była zamieniona w zgliszcza. Jasiek czuł się tak, jakby był mrówką wędrującą po pozostałościach ogniska. Tragiczny los zgotował Jasłu okupant. Co nie spłonęło, wysadzono Chłopak mijał dymiące fragmenty budynków. Las kikutów kominów, ścian, drogi zawalone gruzem. Szeleszczące blachy, groźba zawaleń. Podobno Niemcy splądrowali najpierw mieszkania i piwnice
w poszukiwaniu ukrytych kosztowności. Zabito wszystkich starych, niedołężnych i chorych, którzy nie mogli opuścić miasta. Ulica za ulicą po splądrowaniu mieszkań, specjalne jednostki wojskowe gromadziły słomę, zlewały ropą i podpalały. Ani kropla deszczu nie opóźniła działań. Gentz, który był okupacyjnym starostą, postanowił, że skoro Niemcy nie mogą zostać w Jaśle, to nikt tu nie będzie mieszkał. Nie pozostanie kamień na kamieniu - odgrażał się. I tak też się stało. Marysia rozglądała się przerażonym wzrokiem po czymś, co kiedyś było pięknym, tętniącym życiem miastem. Nagle zobaczyła, że jej duży, odważny brat płacze. Łzy spływały mu po policzkach, nawet nie próbował ich powstrzymać.

IS DPP 38
- No co ty?- szturchnęła go łokciem – czemu beczysz?
- Tu była kiedyś moja szkoła – pokazał ręką na kupę gruzów- miałem nadzieję, że po wojnie będę się uczył dalej. Co my teraz poczniemy? A jeśli wszystkie miasta w Polsce zniszczyli tak jak Jasło? Co nam zostanie? Mieliśmy tyle pięknych zabytków, tyle lat stały!
- No przecież to odbudujecie, popatrz, niektóre cegły są całkiem dobre – przekonywała go naiwnie dziewczynka – jak się wszyscy weźmiemy do pracy, na pewno sobie poradzimy, zobaczysz!
O dziwo, dziecinna gadanina siostry pocieszyła Jaśka. To nic, że Niemcy zniszczyli Jasło, zostali przecież ludzie, którzy na pewno tu powrócą. Gdy wojna się skończy, na gruzach miasta zbudują nowe, jeszcze piękniejsze. Z uchylonych okien szkół znów popłyną wesołe piosenki, chłopcy jak dawniej będą czekać na dziewczyny pod szkołą. Nad każdym
z publicznych budynków powiewać będzie polska flaga. Ludzie zapomną o koszmarze wojennym, nauczą się żyć od nowa. Oby tylko za bardzo nie zapomnieli - zatrwożył się naraz Jasiek. Nie, nie mogą zapomnieć o tych ruinach! Może znajdą się ludzie, którzy zdołają utrwalić te smutne obrazy, przekazać je przyszłym pokoleniom?
Jasiek miał tylko nadzieję, że zastanie w Nawsiu co innego, niż tutaj. Gdy dojechał na miejsce, nie zauważył większych zmian. Wszystko wyglądało tak, jak przedtem. Niewiele się zmieniło od czasu ich wyjazdu (i całe szczęście). Nagle dobiegło go wesołe szczekanie, odwróciwszy głowę zobaczył Szubika. Pies był wychudły i zaniedbany, ale to na pewno on. Maryśka od razu pobiegła się z nim przywitać. Rozpłakała się z radości tuląc psa do siebie. Długo nie mogła się uspokoić.
Skierowano ich w stronę Bieździedzy. Podczas drogi Jasiek oddalił się i poszedł w stronę domu rodzinnego, omłócił trochę pszenicy, po czym przyniósł zboże siostrze, aby ta zawiozła je rodzinie. Postanowił zostać w domu i nie wracać do Strzeszyna. Było to bardzo ryzykowne, ale mogło zapewnić rodzinie utrzymanie. Umówił się z Marysią, że codziennie będzie jej podawał jedzenie, jakie uda mu się zdobyć. W odejściu nikt mu nie przeszkodził. Następne dni mijały podobnie. Pan Łętowski, tutejszy młynarz prowadził bimbrownię. Jasiek był jego niemianowanym pomocnikiem. Codziennie mógł ukradkiem podać Marysi woreczek mąki, kawałek słoniny, wszystko to, co udało mu się zdobyć. Pewnego razu jednak żołnierz, pilnujący pracujących na polu ludzi zauważył, że Marysia oddala się ukradkiem w stronę lasu. Poszedł po cichutku za nią, wyrwał jej z ręki woreczek, przekonany, że dziewczyna przemyca amunicję i zaczął strzelać w kierunku uciekającego Jaśka. Marysi serce zamarło ze strachu, zaczęła krzyczeć. Jej brat już miał schować się za drzewami, gdy nagle zachwiał się i upadł. Niemiec krzyknął tryumfalnie, Jasiek jednak podniósł się i pobiegł dalej. Niemiec odwrócił się do dziewczyny z wściekłością i uderzył ją w twarz, potem drugi raz. Z rozprutego woreczka wysypała się fasola, Niemiec szarpnął Marysię i podniósł broń. Dziewczyna zasłoniła twarz ręką, wszystko to rozgrywało się tak błyskawicznie, że zdążyła tylko pomyśleć o mamie i Anielce. Nagle jej oprawca zachwiał się. Marysia zobaczyła, że odepchnął go starszy żołnierz krzycząc: ty głupcze, przecież to jeszcze dziecko! Niemiec odszedł mrucząc wściekle przekleństwa.
- O Boże, zachował się jak człowiek, czy to możliwe, że oni też coś czują?- pomyślała zaskoczona Marysia. Jakby w odpowiedzi na jej pytanie Niemiec wyciągnął portfel, otworzył i podsunął jej pod nos.
- Patrz, to moja córka – powiedział.
Marysia zobaczyła pyzatą dziewczynkę z wielkimi kokardami uśmiechającą się radośnie
z fotografii.
- Ładna-wykrztusiła.
- Została w domu, nie wiem co się z nią dzieje, nie widzę jak dorasta - przełknął głośno ślinę.
- Oni też cierpią - pomyślała zaskoczona Marysia, ale nie potrafiła mu współczuć, nie po tym wszystkim, co widziała.. przypomniała sobie ruiny Jasła, które kiedyś miało być również jej miastem. To tu chciała się dalej uczyć, jak jej starszy brat. Czy będzie to możliwe? Czy uda się je odbudować? Czy tatuś znów pojedzie tam na jarmark z butami, jak to robił przed wojną?
Żołnierz popatrzył ze smutkiem na rozsypaną fasolę a Marysia poczuła zapach swojej ulubionej zupy, której tak dawno już nie jadła i znowu nie zje. Była bardzo głodna
i zmęczona, pracowała przecież całymi dniami jak dorosły mężczyzna.
- Bitte - powiedział Niemiec, podając jej tabliczkę czekolady - nic innego nie mam - usprawiedliwił się.
Dziewczynę ogarnęła złość, nie chciała tej niemieckiej czekolady, nie chciała ich oglądać, chciała tylko wrócić do domu, odpocząć. Co z Jaśkiem - zastanawiała się gorączkowo patrząc wrogo na żołnierza, który przecież uratował jej życie.
- Bitte! - zaczynał się niecierpliwić Niemiec.
- Danke !- niechętnie wzięła czekoladę, zastanawiając się, co z nią zrobi.- Powiem w domu, że to od Jaśka, nic im nie opowiem, dopóki się nie dowiem, co z nim. Boże, chyba żyje - przeraziła się. Wróciła do pracy. Nie mogła jednak poradzić sobie z okropnym strachem paraliżującym jej ciało i umysł. Czy Jasiek żyje? Czy jest ranny? Ogromne łzy spływały jej po policzkach, ocierała je wierzchem pobrudzonej dłoni rozcierając kurz po twarzy. Tak bardzo bała się o brata i tak bardzo było jej żal zupy fasolowej!
Anielka ucieszyła się z czekolady, której smaku prawie już nie pamiętała i nie mogła się nadziwić, że Marysia nie chce tego przysmaku. Mama przyglądała się starszej córce podejrzliwie. Bała się zapytać, lecz w końcu nie wytrzymała:
- Maryś, co się stało, dlaczego jesteś taka dziwna? I skąd Jasiek wziął tę czekoladę?
- Nic mamusiu, zmęczona jestem, boli mnie gardło i mam dosyć tych diabelnych szkopów!- wybuchła dziewczyna - są wszędzie, wszędzie, jak wszy! Nigdy się ich nie pozbędziemy, pozabijają nas wszystkich! Nie chcę żyć w takim strachu, ciągle się boję, o siebie, o was, nie mamy wiadomości od Zośki, co z jej mężem? Dalej w niewoli czy już go wykończyli? Miałby przynajmniej spokój! A niech ich wszystkich ...
- Maryśka! - krzyknął ostrzegawczo ojciec - zwariowałaś? - Zbliża się koniec wojny! Wyniosą się, zobaczysz!
- Ale najpierw nas wykończą, zlikwidują tak jak rodzinę Halinki!
Marysia przez całą noc nie mogła zasnąć, wiedziała, że powinna odpocząć, bo jutro czeka ją ciężka praca, ale strach o Jaśka nie pozwalał jej spać. Ciągle miała przed oczyma padającą postać brata. Nie przyznała się nikomu, nawet Frankowi, nie miał więc kto jej pocieszyć.
Nazajutrz, wczesnym rankiem ubrała się i pobiegła na miejsce zbiórki. Jak na złość Niemcy guzdrali się, czekali na kogoś. Marysia ze strachem rozglądała się wokoło, na szczęście jej wczorajszego prześladowcy nie było, będzie więc mogła uciec i szukać brata.
Zbierając ziemniaki oglądała się ukradkiem, nagle poczuła uderzenie w plecy, upadła twarzą w błoto. Okazało się, że zostawiła kilka ziemniaków. Żandarm zauważył to i zaczął krzyczeć. Marysia złapała się za brzuch i dala mu do zrozumienia, że musi biec do lasu. Gdy dopadła pierwszych krzaków, usłyszała cichutkie wołanie. To Jasiek! Cały i zdrowy!
- Nie martw się, nic mi nie jest, tylko się przewróciłem, Potknąłem się o wystający korzeń, kula świsnęła mi nad głową, gdyby nie ten upadek, już bym nie żył! Bóg czuwa nad nami! - powiedział brat i wyciągnął zza pazuchy woreczek z ...fasolą!
- Marysi wstyd się zrobiło wczorajszych bluźnierstw i narzekań. Była pewna, że Boga nie ma, przecież nie pozwoliłby na takie okropieństwa. Jak wierzyć, gdy człowiek musi oglądać codziennie śmierć, cierpienie, nienawiść? A może to wina człowieka? Bóg dał mu wolną wolę, może wybierać. Ale czy na pewno może? Jaki wybór ma ona, Marysia? To takie skomplikowane, porozmawia o tym z Jaśkiem, gdy wróci do mu, on jest taki mądry!
Zimę przeżyli spokojnie. Mając dobrze izolowane od chłodu mieszkanie, świętowali Boże Narodzenie. Wszystko odbyło się tak, jak powinno i rodzina dziękowała Lianie za życzliwość. Marysia uwierzyła, że Dzieciątko narodziło się na nowo, była pewna, że wszystko będzie dobrze. Nastał nowy rok. Wszyscy oczekiwali nowych wieści z frontu, wszyscy czyhali na potknięcia Niemców. Czekali na coś, co osłabiłoby Hitlerowców. Dopiero w połowie stycznia sytuacja zmieniła się. Wrogowie byli stopniowo wypierani. Była to dobra wiadomość, ponieważ powstawała nadzieja, że wojna szybko się skończy, a Polska znowu zostanie wyzwolona. Złą stroną było przemieszczanie się frontu, stwarzało to bowiem niebezpieczeństwo dla tych, którzy się tam znaleźli. Na początku lutego wojska radzieckie wkroczyły do Biecza.
- Mamo, ja się boję! - wołała Anielka. W całym domu panowała atmosfera napięcia. Przez kilka dni nie pojawił się nikt obcy. Żołnierze ZSRR patrolowali okolice i wyłapywali nielicznych Niemców, kręcących się nieopodal. Pewnego pięknego, zimowego dnia do domu Liany zapukało dwóch żołnierzy radzieckich. Mieli bardzo wesołe miny i uprzejmie poprosili o herbatę i ziemniaki. Gdy dostali to, co chcieli, zasiedli wraz z rodziną do stołu - bo przyszli w porze obiadowej - i zaczęli jeść ziemniaki wraz ze słoniną, którą sami przynieśli.
- Co panów tu sprowadza? - zapytał Franek podejrzliwie.
- Jeść nie ma co, roboty nijakiej nie ma, to trzeba się zapoznać z narodem sojuszniczym. - odpowiedział wysoki Rosjanin.
- Nie wiedzą panowie, kiedy skończy się wojna? - zapytała Marysia, nim ktokolwiek zdążył ją powstrzymać.
- Niedługo. Niemcy nie mają nad wami już żadnej władzy. Armie III Rzeszy opuściły już te tereny. To tylko, hę, hę, kwestia czasu. - powiedział Rosjanin, po czym wypił duży łyk, z manierki, którą trzymał przy pasie. Dalej jedli bez słowa. Po jakimś czasie radziecki żołnierz zwrócił się do Liany:
- Gdy wchodziliśmy tu, widzieliśmy przez okno w komórce litrową butelkę pewnego alkoholowego specyfiku... Moglibyśmy go kupić?
- Wie pan, nie wiadomo kiedy może się przydać i w ogóle... - zaczął mówić Liana - a poza tym wojsko powinno być trzeźwe.
- My trzeźwi - powiedział niższy żołnierz, który dotąd nie odzywał się.
- Dlaczego Liana nie chcę sprzedać wódki? To chyba uczciwe - szepnął do ojca Jasiek.
- Kto ich tam wie... zapłacą albo i nie zapłacą, są bezkarni, - odpowiedział, również szeptem ojciec.
- Nie jest na sprzedaż - upierał się Liana.
- Ależ drogi panie, wszystko jest na sprzedaż. - mówił wyższy wzrostem i zapewne też wyższy rangą Rosjanin.
- Nie! - uciął Liana.
- Słuchaj - zwrócił się żołnierz do swojego podwładnego. - idź przynieś no te wczorajsze zdobycze. - po tych słowach niższy Rosjanin wyszedł. Kilka minut później wrócił trzymając w rękach piękny, brązowy koc.
- Zgadzam się - powiedział Liana rozumiejąc, o co chodzi. - ale najpierw chcę dostać koc.
- Dobrze - powiedział żołnierz, po czym kazał dać koc Lianie. Po chwili Rosjanin dostał butelkę. Część zawartości rozlali do manierek, a część wypili natychmiast po otrzymaniu. Widząc ich można było zastanawiać się, jakim cudem w ogóle stoją jeszcze na nogach. Zaczęli śpiewać „Fryce są złodzieje", gdy młodszy syn Liany, który jeszcze nie wiedział, o gościach z Rosji wpadł do kuchni.
-Tato! Ruskie wyprowadzają jałówkę od sąsiadów i biorą ją ze sobą! - zawołał, a potem zamilkł widząc dwóch żołnierzy radzieckich. Podpici Rosjanie nawet nie zareagowali na to, śpiewając dalej w najlepsze. Po kilku chwilach Franek po cichu poinformował Lianę, że armia radziecka zarekwirowała mu konia. Większy z żołnierzy usłyszał to, po czym krzyknął na cały głos:
- Ja tym draniom pokażę! — i pobiegł, a raczej zatoczył się na podwórze. Niższy żołnierz, mniej pijany wręczył Lianie dokument, dzięki któremu po wojnie miał dostać dwa konie. Potem wyszedł poprowadzić swojego dowódcę. Oczywiście dokument okazał się nic nie wartym. Gospodarz długo lamentował, że Niemcy nie wzięli tylko sojusznicy. W duchu jednak cieszył się, że tylko tak zakończyła się wizyta gości ze wschodu, o ich wyczynach krążyły mrożące krew w żyłach opowieści. Zwycięska armia zabierała wszystko, co wpadło jej w ręce, nie troszcząc się o los okradzionych mieszkańców wsi. Kilka dni później rodzina zaczęła zbierać się do powrotu. Pożegnali Lianę i podziękowali mu za gościnność. Powrót z wysiedlenia nie był taki wesoły, jak mógłby być. Przejeżdżając przez Jasło wszyscy z przerażeniem przyglądali się ruinom. Okupant spełnił swoją obietnice, nie został kamień na kamieniu... Ludzie z pochmurnymi, zaciętymi twarzami wyszukiwali w ruinach to, co jeszcze nadawało się do użytku, wyciągali wszystko, co pomogłoby w odbudowie zniszczonego miasta. Mimo wszystko mieli nadzieję, że się uda, że kiedyś znów zakwitnie, zapełni się wesołym gwarem, śmiechem dzieci idących do szkół, dźwiękiem kościelnych dzwonów – znów zatętni życiem, zmartwychwstanie z pomocą ludzi, którzy je kochają...
Gdy doszli do domu, przywitał ich pies Szubik. To było tyle dobrych wiadomości. Dom został ogołocony z wszystkiego, co wartościowe. Nie pozostało nic, co pomogłoby im przetrwać. Na polach nie było już upraw. Nie było nic. Zaczęła się długa walka o przetrwanie. Droga ta prowadziła jednak do lepszego świata, bo w końcu nastały lepsze czasy.
Wujek skończył opowiadanie, z trudem powracałem do rzeczywistości. Miałem wiele pytań, niestety, był już tak zmęczony, że nie chciał dalej rozmawiać.
- Cieszę się, że ktoś mnie wysłuchał - powiedział na koniec - przyślij, jak napiszesz. Po drodze do domu wstąpiliśmy do ciotki Anieli. Leżała w łóżku, była chora, lecz ucieszyła się na nasz widok. Babcia zaczęła jej opowiadać o wizycie u brata a ja zacząłem przeglądać jakąś książkę. Z zamyślenia wyrwał mnie poirytowany głos;
- Co ty głupoty opowiadasz, Czaruś był biały w czarne łaty, a nie czarny!- mówiła podniesionym głosem ciotka.
- Głupia jesteś, był czarny, cały czarny! - odpowiedziała babcia – Chyba masz już sklerozę!
- Sama masz sklerozę, bo jesteś starsza. A Czaruś był biały, to w końcu mój pies! - wykrzywiła się ciotka.
Nic się nie zmieniły! Kłócą się zupełnie jak małe dziewczynki. Przez moment na miejscu starszej, schorowanej pani w szlafroku zobaczyłem dziewczynkę z mysimi warkoczykami
i poobijanymi kolanami. Wybuchnąłem śmiechem. Babcia z ciotką popatrzyły na siebie
i zaczęły się śmiać razem ze mną.
- Czy to ważne, jakie miał łaty? Wiesz, aż do dziś nie wiedziałam, co się z nim stało - pokiwała głową ciocia Aniela. I o Halince zapomniałam. To było tak dawno... Jak się lepiej poczuję, opowiem ci o naszej okupacyjnej szkole - zwróciła się do mnie. - Ze mną też możesz przeprowadzić wywiad, nie tylko z Jaśkiem!
- Pamiętasz, Maryśka, jakie robiłyśmy psoty nauczycielce? - roześmiała się – przyjedź, to ci opowiem. Na to potrzeba więcej czasu.
Niestety, nie posłałem wujkowi mojego opowiadania. Nie zdążyłem. Pod koniec października dostaliśmy wiadomość o jego śmierci... Gdy myślę teraz o nim, mam w pamięci nie schorowanego starca, lecz młodego, silnego mężczyznę, który troszczył się o swoją rodzinę, chronił młodsze siostry przed złem, był dzielny i odpowiedzialny. Na przekór wszystkiemu, wierzył w miłość i sprawiedliwość, w to, że będzie lepiej, że życie będzie piękne. Udało mu się spełnić swoje marzenia - skończyć studia, założyć rodzinę...
Obiecanego wywiadu z ciotką Anielką też nie będzie... Przeżyła swojego brata tylko o dwa tygodnie. Dołączyła do mamy, taty, Zosi, Jaśka i Franka. Odeszła psotna Anielka
z warkoczykami, już nie będzie kłócić się z babcią o kolor futra Czarusia, który pewno biega teraz z nią po niebieskich pastwiskach poszczekując radośnie...
Opowiadanie postanowiłem jednak napisać, gdy usłyszałem w telewizji fragment dyskusji: „Polacy to taki głupi naród. W imię romantycznych porywów pozwolili na zniszczenie Warszawy. Po co było to powstanie? Po co wojna obronna? Przecież wiadomo było, że przegramy. Trzeba było siedzieć cicho i czekać na lepszy moment, brać przykład z tych, którzy się poddali. Ocalilibyśmy bezcenne zabytki - myślałem, że źle słyszę. Poczułem złość na tego człowieka i jednocześnie dumę, że jestem Polakiem. Wiem, że teraz wielu ludzi narzeka, wyjeżdża za granice w poszukiwaniu lepszego życia. Myślę, że mają do tego prawo. Tym jednak, którzy walczyli o ojczyznę, tym, którzy przetrwali, jesteśmy coś winni - pamięć i szacunek. Dlatego sądzę, że trzeba ocalić od zapomnienia, już bez znaku zapytania, który umieściłem w tytule. Nie byłem pewien, co należałoby zrobić - zapomnieć jak najszybciej o tym koszmarze, pozwolić umrzeć pamięci razem z ludźmi czy też przekazywać wspomnienia o wojnie następnym pokoleniom. Teraz już wiem - ocalić od zapomnienia, nie po to, żeby siać złość, gniew i nienawiść lecz po to, by wojna nigdy się nie powtórzyła, aby już nigdy w mediach nie pojawiła się wiadomość o „polskich” obozach koncentracyjnych. Przebaczać jednak chyba nie mamy prawa, mogą to zrobić tylko ci, którym odebrano dzieciństwo, radość z nowej teczki, szkolnego dzwonka, młodość, pierwszą miłość, rodzinę, wreszcie - życie.
Z dumą patrzę teraz na Jasło – jest takie, jak w marzeniach wujka. Piękne, zielone, tętni życiem. Jest w nim wiele dobrych szkół (do jednej z nich chodzę), zielony park zaprasza do spacerów, kolorowe plakaty informują o imprezach na terenie miasta. Aż wierzyć się nie chce, że kiedyś go nie było. Zrozumiałem jednak, że miasto to nie budynki, ulice i place lecz ludzie, ich pamięć i czyny. Dzięki uporowi przeszłych pokoleń mogło w ciągu wieków jak feniks odradzać się z popiołów, powstawać na nowo, trwać, mimo kataklizmów dziejowych do dziś. Rzeczywiście, historia nie jest nudna – to przecież ludzie, ich przeżycia, cierpienia, marzenia tworzą historię.
Podobno człowiek żyje dotąd, dopóki żyje pamięć o nim. Będę zawsze pamiętał o odważnym Jaśku, Franku, który niczym Janko Muzykant nosił ze sobą wszędzie ukochane skrzypce, o wesołej Anielce, cichej, łagodnej Zosi, dzielnej Marysi i ciemnookiej Halince, której nie dane było nigdy dorosnąć. Dziękuję Ci Wujku, za Twoje wspomnienia. Wiele się dzięki nim nauczyłem, wiele zrozumiałem, choć wiem, że jeszcze długa droga przede mną, nim nauczę się żyć tak, jak Wy.
Adam Bełda

Opowiadanie napisałem na podstawie wspomnień mojej babci Marii Wiśniewskiej oraz jej rodzeństwa Jana Rączki i Anieli Włoch

Poruszające widowisko i żywy herb

$
0
0

10624875 778549498864251 7666939788488827751 nKilkuset jaślan ustawiło się do wspólnego zdjęcia przedstawiającego herb Jasła. Zdjęcie zostało wykonane w 70. rocznicę wysiedlenia i zniszczenia Jasła i ma być symbolem, że miasto potrafiło odrodzić się po tych trudnych chwilach. Wcześniej jaślanie mogli uczestniczyć w niezwykłym widowisku obrazującym dni wysiedlenia. Fotorelacja


Z kart historii…
Wiele miast zostało zniszczonych podczas II wojny światowej. Nie można jednak porównywać historii Jasła do innych miast. Jasło zostało prawie całkowicie zniszczone. Jednym z powodów jest to, iż ówczesny starosta jasielski Walter Gentz nie chciał zostawić Jasła Polakom. Niemcy, pod karą śmierci, zarządzili wysiedlenie całego miasta od 13 do 15 września. Wówczas 15 tys. mieszkańców musiało opuścić swoje domostwa, a Jasło było przez ponad 4 miesiące systematycznie niszczone.

Ponad tysiąc budynków zniszczonych i spalonych
Podaje się dane mówiące o całkowitym zniszczeniu 704 domów i spaleniu 487 dalszych. Ocalały nieliczne domy, te w których mieszkali podpalacze. Spalony został kościół farny, jedynie potężne mury oparły się okupantowi. Wysadzony w powietrze został klasztor ss. Wizytek i kościół oo. Franciszkanów. W roku 2011 miasto ufundowało tablicę pamiątkową w miejscu, gdzie stała dawna świątynia.

Tysiąc wagonów cennych rzeczy
Nie należy zapominać również o grabieży miasta, która była dokładnie przemyślana. Prof. Mieczysław Wieliczko obrazowo przedstawił, że pociąg wywożący mienie z Jasła liczył 1002 wagony i miał długość ok. 10 km. Znajdowało się w nim mienie przemysłowe i osobiste. Niewielka część tego mienia powróciła do Jasła. Chociażby ostatnio modlitewnik z biblioteki franciszkańskiej zwrócony przez rodzinę żołnierza niemieckiego jasielskim zakonnikom.

Powrót do ruin
Pierwsi mieszkańcy zaczęli powracać na przełomie stycznia i lutego 1945 r. Jako pierwsza z ruin została podniesiona kaplica gimnazjalna. Spalona końcem listopada 1944 r., a odbudowana we wrześniu 1945 r. Jako ciekawostkę należy odnotować fakt, iż w bieżącym roku przy remoncie dachu tej świątyni odbudowano również wieżyczkę i tym samym doprowadzono wygląd kościoła do stanu sprzed 1944 r.

UMJ

Straż Miejska w Jaśle do likwidacji?

$
0
0

dW Jaśle trwa zbieranie podpisów w celu przeprowadzenia referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej.


60 dni...

60 dni – tyle mają działacze KNP z Jasła na zebranie 3,5 tys. podpisów, by w Jaśle przeprowadzone zostało referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej.
10 września Jasielskie Koło Kongresu Nowej Prawicy złożyło powiadomienie do Kancelarii Urzędu Miasta w Jaśle dotyczące podjętej przez działaczy inicjatywy przeprowadzenia referendum. Tego samego dnia burmistrz wydał potwierdzenie otrzymania pisma. Potrzeba około 3,5 tys. podpisów. Zdaniem działaczy najważniejszym powodem do likwidacji straży miejskiej są pieniądze.
- Utrzymanie straży miejskiej to 1 mln 600 tys. z naszych podatków. Ogromna większość z tej kwoty ( 1 mln 200 tys.) stanowią wynagrodzenia strażników. Strażnicy tak naprawdę pełnią funkcję nowych urzędników miejskich, a nie spełniają swoich podstawowych ról. Głównym obszarem ich działania jest ustawianie fotoradarów – mówił Michał Hap, KNP

c

- O likwidacji straży miejskiej w Jaśle mówi się od kilku lat. Podjęła ten temat grupa mieszkańców. W ty momencie chcemy to sfinalizować i wystąpić na drogę właściwą dla takich spraw. Złożyliśmy wniosek i mamy 60 dni na zebranie 3,5 podpisów. Podpisy będziemy zbierać na głównych ulicach w Jaśle, w sklepach, punktach handlowych – dodaje pełnomocnik komitetu, Jarosław Winiarski.

Walka z fotoradarami trwa

1,5 roku temu grupa mieszkańców prowadziła rozmowy z burmistrzem miasta Jasła.
- Był on przeciwny likwidacji straży miejskiej. Twierdził, że jest to jedyna służba, która wykonuje czynności związane z obstawianiem masowych imprez. W Jaśle jest 28 umundurowanych strażników, w Sanoku było ich 14, a w Krośnie 11. Liczby same mówią za siebie – zauważa Krystian Skalski. Ten nieszczęsny fotoradar był przyczyną awantury ze strażą miejską. Chcieliśmy im uświadomić, że nie pełnią roli prewencyjnej, a jedynie zarobkową zasilając budżet miasta wpływami z fotoradarów. Burmistrz miasta obiecał przeanalizowanie miejsc, przemalowanie fotoradarów. Skończyło się na obietnicach. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak tylko doprowadzić do referendum – podkreśla.
Zdaniem zainteresowanych likwidacją, głównym jej powodem jest to, że strażnicy praktycznie nic nie robią. Opinie mieszkańców wydaja się być w tej sprawie podobne.

b

- Przecież oni bez celu i większego sensu uprawiają uciążliwe dla mieszkańców pielgrzymowanie po Jaśle, z czego nie wynika nic dobrego. Zajmują się głównie ujawnianiem źle zaparkowanych pojazdów i stawianiem fotoradarów w miejscach najmniej stosownych – mówi jeden z mieszkańców Jasła
Członkowie KNP zaznaczają, że zależy im na oszczędnościach w budżecie, a nie na marnotrawstwu pieniędzy. Teraz przyszłość jasielskich strażników miejskich zależy od samych mieszkańców.

Anna Dziura

Do sprawy wrócimy


Alpejsko-Karpackie Forum Współpracy

$
0
0

targi-1Miasto Jasło po raz trzeci uczestniczyło w międzynarodowej imprezie targowo-konferencyjnej "Alpejsko-Karpackie Forum Współpracy", która odbyła się w dniach od 12 do 14 września w Rzeszowie.


Tegoroczna edycja targów odbywała się pod hasłem „Karpaty – pomiędzy mistyką a inteligentnym rozwojem" i poświęcona była inauguracji Marki Karpackiej „CARPATHIA”, innowacyjnej terytorialnej marki Karpat.

Promocja Jasła przygotowana została w oparciu o nową strategię wizerunkową Jasło winne klimaty. Na stanowisku pod egidą Miasta, Jasielskie Stowarzyszenie Winiarzy „Vinum pro cultura” prezentowało osiągnięcia w klimacie winnym. Sekretarz Stowarzyszenia Barbara Czajka prowadziła prezentacje dotyczące winiarstwa, rozwoju enoturystyki oraz degustacje win jasielskich z Winnicy Vanellus Barbary i Mariusza Czajki oraz z Winnicy Dwie Granice Marka Nowińskiego.

targi-3


Jasielskie wina zaprezentowane zostały również podczas panelu dyskusyjnego „Innowacyjności po szwajcarsku. Mission impossible dla środkowoeuropejskiego modelu wsparcia innowacji w gospodarce”, jako element łączący region Karpat z szwajcarskim regionem Lozanny.

Na jasielskim stanowisku w formie multimedialnej prezentowano także działania w „innych klimatach” takich jak: kultura, edukacja, sport, przedsiębiorczość oraz współpraca międzynarodowa.

UMJ

Literacka Nagroda Nike

$
0
0

nike2014

Jasielski Dom Kultury po raz kolejny zaprasza do udziału w konkursie recytatorskim „Nagroda Literacka Nike”. Celem konkursu, adresowanego do uczniów szkół gimnazjalnych i średnich jest rozbudzenie wśród młodzieży zainteresowania współczesną literaturą wykraczającą poza kanon szkolnych lektur. Zgłoszenia przyjmowane są w Jasielskim Domu Kultury do 14 października 2014 roku.
Jury powołane przez organizatora oceniać będzie dykcję recytatora, interpretację utworów, dobór repertuaru oraz ogólny wyraz artystyczny. Konkurs przeprowadzony zostanie w dwóch kategoriach (recytacja – wiersz i fragment prozy oraz poezja śpiewana) i odbędzie się w sali widowiskowej JDK 21 października br. o godz. 10.00. Dodatkowych informacji udziela Helena Gołębiowska, nr telefonu 13 44 351 53.

***
Nagroda literacka Nike to prestiżowe wyróżnienie dla najlepszej polskiej książki roku. Przyznawana jest corocznie, od 1997 roku przez Gazetę Wyborczą i Fundację Agory. Jej zadaniem jest promocja literatury polskiej, szczególnie powieści. Za rok 2013 otrzymała ją historia pewnej reporterki, która zmaga się z demonami przeszłości, autorstwa Joanny Bator pt. „Ciemno, prawie noc”.

kp (JDK)

Dzień Dawcy Szpiku - Jasło

$
0
0

dzien-dawcy


W Polsce, co godzinę stawiana jest komuś diagnoza: nowotwór krwi, czyli białaczka. Dla wielu pacjentów jedyną szansą na wyzdrowienie jest przeszczepienie szpiku od dawcy niespokrewnionego. Cały czas są w Polsce pacjenci, dla których nie znaleziono dawcy, wśród 22 milionów osób zarejestrowanych na całym świecie. By zwiększyć szansę na znalezienie dawcy dla pacjentów organizujemy Dzień Dawcy Szpiku w Jaśle.

Rejestracja potencjalnych dawców:
Data: 21 września 2014
Godziny: 09:30 – 16:00
Miejsce: na Rynku
Adres: Jasło

Kto może zostać dawcą?
Zarejestrować może się każdy zdrowy człowiek pomiędzy 18 a 55 rokiem życia, ważący minimum 50 kg (bez dużej nadwagi). Zajmuje to tylko chwilę, polega na przeprowadzeniu wstępnego wywiadu medycznego, wypełnieniu formularza z danymi osobowymi oraz pobraniu wymazu z błony śluzowej z wewnętrznej strony policzka. Na podstawie pobranej próbki zostaną określone cechy zgodności antygenowej, a jeśli okaże się, że kod genetyczny dawcy zgadza się z kodem genetycznym chorego, wtedy dochodzi do przeszczepienia. Wszyscy, którzy chcą się zarejestrować powinni mieć ze sobą dokument tożsamości z nr PESEL.

Nie musisz zapłacić za swoją rejestrację, jednak jej koszt wynosi 250 zł. Fundacja DKMS Polska potrzebuje wsparcia finansowego by pokryć koszty rejestracji, dlatego jeśli możesz sfinansuj częściowo jej koszt. Darowiznę można przekazać na nr konta: 86 1240 6292 1111 0010 4159 8437.

Fundacja DKMS Polska to aktualnie największa baza dawców szpiku w Polsce, w której zarejestrowanych jest i przebadanych ponad 545 000 (lipiec 2014) potencjalnych dawców szpiku, a już 1 296 (lipiec 2014) osób oddało swoje komórki macierzyste lub szpik, dając szansę na życie pacjentom zarówno w Polsce, jak i na świecie. Fundacja DKMS Polska została zarejestrowana 28 listopada 2008 roku, jednak działalność rozpoczęła 25 lutego 2009 roku.

O perypetiach sympatycznej Kingi… Spotkanie z Melanią Kapelusz

$
0
0

sdf

Miejska Biblioteka Publiczna w Jaśle zaprasza najmłodszych uczestników IX Festiwalu Poezji i Prozy na spotkanie z Melanią Kapelusz, autorką książek dla dzieci. Spotkanie odbędzie się 23 września br. w Czytelni Głównej o godz. 9.00 i 11.00.
Skąd pomysł na pisanie? Z czego czerpać inspiracje i jak powstały książki o przygodach sympatycznej Kingi i innych? To tylko niektóre z pytań, jakie będą mieli okazję zadać piszącej dzieci. Autorka opowie o swoich książkach, o tym jak powstają i skąd rodzą się w jej głowie pomysły na pisanie.
Melania Kapelusz – mieszka we Wrząsowicach pod Krakowem. Jest absolwentką prawa i studiów literacko–artystycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Publikuje w „Świerszczyku”. Jest autorką książek: „Kinga i co z niej wyrośnie”, „Koty, czyli historie pewnego podwórka” oraz „Krasnoludki”. W swojej twórczości niezwykle umiejętnie łączy humor z łagodną dydaktyką.

Zapraszamy!

Patronat medialny nad Festiwalem: miastojaslo.pl

Bezpłatne szczepienia przeciwko grypie

$
0
0

szczepieniaBurmistrz Miasta Jasła informuje, że od 22 września osoby powyżej 65 roku życia, zamieszkałe na terenie miasta Jasła mogą bezpłatnie zaszczepić się przeciwko grypie.


Szczepienia odbywać się będą w budynku Centrum Zdrowia Dr Mastej przy ul. Staszica 17 a, w Jaśle, od poniedziałku do piątku w godz. 8-18.

Do szczepienia należy zgłosić się z dowodem osobistym i zaświadczeniem od lekarza, że można poddać się szczepieniu. Istnieje możliwość wcześniejszej rejestracji osobiście lub telefonicznie pod numerem telefonu: 13 44 38 000.

Zadanie sfinansowane jest z budżetu Miasta Jasła.

UMJ

Viewing all 1389 articles
Browse latest View live